Był przykładem nie tylko dla mnie – Bp. Edward Kawa w Sąsiadowicach

W piątek 29 stycznia w Sanktuarium św. Anny, gdzie przeorem tutejszego klasztoru i parafii był zmarły 23 stycznia br. o. Roman Dąbrowski O.Carm., zebrało się ponad 20 kapłanów, pod przewodnictwem Ks. Bpa. Edwarda Kawy, Biskupa Pomocniczego Archidiecezji Lwowskiej, aby celebrować Mszę św. żałobną w intencji zmarłego, w której uczestniczyli tutejsi parafianie. Pośród kapłanów obecni byli m.in. Kanclerz Kurii Metropolitalnej Ks. Władysław Grymski, ks. dziekan Andrzej Kurek CR, a także pierwszy proboszcz sąsiadowicki ks. Piotr Sawczak.

Na zakończenie Mszy św. żałobnej Ks. Biskup  skierował do zebranych swoje słowo:

         „To prawda, co mówił o. prowincjał, w kazaniu, że o. Roman bardzo was wszystkich kochał. On zawsze zapraszał tutaj do tego miejsca. Jak przyjeżdżał do Kurii to zawsze wszystkich zapraszał do Sąsiadowic. Zawsze mówił, że tutaj można odpocząć, że tutaj jest taka oaza. I takie świadectwo dawał o Sąsiadowicach i tak szczerze mówiąc ja tutaj w tym ostatnim czasie bardzo często bywałem w porównaniu z innymi parafiami, które są w Archidiecezji ale to też, właśnie zasługa o. Romana, który zawsze zapraszał, zawsze zachęcał, zawsze był taki, który czekał. To się wyczuwało – zawsze był takim czekającym Ojcem, który zawsze w całej szczerości to zaproszenie do każdego kierował. Myślę, że jego życie, przykład, świadectwo, jego taka postawa, jako zakonnika, jako kapłana – każdemu z nas tutaj obecnych kapłanów daje dużo do myślenia. Myślę, że dla każdego z was tutaj parafianie, którzyście korzystali przez jego ręce z Sakramentu Eucharystii, z Sakramentu Pojednania, czy jakichkolwiek innych sakramentów, każdy z Was doświadczał tą dobroć Boga, która bardzo mocno przez jego postawę się wyrażała. Ja kiedyś powiedziałem takie słowa do Ojca Romana, że teraz przyszedł czas, aby z Sąsiadowic było przynajmniej dwa powołania, jedno do Ojców karmelitów i jedno do diecezji, tak, aby nikt nie był obrażony. Ojciec Roman się uśmiechnął i powiedział: „ja bardzo się oto modlę”. Myślę, że te godziny w kaplicy, które on tutaj spędzał, czy w kościele, myślę, że były i z tym związane, że on się o te powołania modlił. Teraz zależy od nas, czy będziemy to kontynuować, czy będziemy dalej tą duchowość rozwijać? Też oczywiście czy będziemy ten spadek, który nam zostawił, czy będziemy rozwijać w sobie, dlatego nie zatraćmy tego. Myślę, że to nie jest przypadek, że o. Roman tutaj pracował, że tutaj był, że jest takim autorytetem duchowym, przykładem nie tylko dla mnie, ale i dla nas kapłanów. Myślę, że jest to bardzo ważne byśmy o tym pamiętali, abyśmy też właśnie od niego brali ten wzór prostoty, świętości i takiej wielkiej dobroci – niech Bóg przyjmie go do swojej chwały.”